Lady Bird,
duchowe rodzeństwo Frances Ha, sięgające
do bogatego worka wspomnień samej reżyserki, nakreśla unikatową historię o
dojrzewaniu. Greta Gerwig posiada szczególną zdolność prowadzenia na ekranie
skomplikowanych, wadliwie ujmujących bohaterów. Tworzy słodko-gorzki
komediodramat o życiu, w pozornie ponurym Sacramento, drwiąc jednocześnie z
młodzieńczych marzeń. To specyficzny
list miłośny do rodzinnego miasta, matki oraz jej samej sprzed lat. Brzmi w
jakimś stopniu znajomo? Zapewne tak, ale wygląda na to, że Lady Bird to w
rzeczywistości dość rzadki i wyjątkowy ptak.
Obraz
wyróżnia
się na tle innych tytułów, w których na ekranie główny bohater uczy się
wielkich życiowych lekcji. Jest to historia mówiąca, jak wygląda nasza
doczesność w pewnym określonym wieku. Najistotniejszych doświadczeń uczymy się powoli
i stopniowo – w małych, dotykających chwilach, co jednak ciężko zaakceptować
młodej Lady Bird.
Christine,
jest bezkompromisową marzycielką pragnącą znacznie więcej niż ofiarowuje jej codzienność,
z którą ostatecznie będzie musiała się zmierzyć. Rozdarta między młodzieńczą
niedojrzałością a dorosłym pragmatyzmem stawia na swoje wielkie marzenia. W
większości opowieści, o szukaniu przez Amerykanów lepszego życia, Kalifornia
jest miejscem docelowym, a nie miejscem, z którego uciekamy. Lady Bird ma
jednak odmienne zdanie – pragnie być tam gdzie według niej jest kultura, a Nowy
Jork ma zaspokoić ten głód. Droga ku temu usłana będzie sukcesami,
rozczarowaniami oraz całym wachlarzem doświadczeń – a wszystko po to by odnaleźć
własną tożsamość.
Film
obrazuje również intensywną i trudną relację między rozsądną i praktyczną matką
oraz jej kapryśną córką, będąca mieszanką czułości, rozczarowania i urazy. Mimo
trudnych charakterów i zupełnie innego podejścia do życia, te dwie bohaterki
wzajemnie się uzupełniają, czasem nie mając o tym świadomości. Christine podważa
decyzje, buntuje się i stara robić się wszystko na przekór, aby ostatecznie
docenić trud matczynej miłości.
Na
ekranie widzimy młodą kobietę z zamiłowaniem do wielkich gestów, ale to, co
jest naprawdę uderzające to lekkość, skromne prawdy, humor oraz cała gama emocji.
Gerwing jest znakomitą obserwatorką rzeczywistości, pokazując codzienność w jej
wszelkich odcieniach. Przechwytuje ona zarówno monotonność następujących po
sobie dni, jak i drobne przyjemności. Widzowie odnajdą coś kojącego w spacerze
po tych samych, znanych ulicach i mijanych każdego dnia twarzach. Film
nieustannie sprawia, że sprawy zwyczajne wydają się nadzwyczajne.
Lady Bird
to opowieść o dorastaniu, oczywiście. A każdy film o okresie dojrzewania jest
osadzony na podobnych tonach. Ten obraz opowiada przede wszystkim o „wyrastaniu”:
z domu rodzinnego, braku bezpieczeństwa, z każdego pragnienia, aby być jeszcze
bardziej autentyczną wersją siebie. Greta Gerwing stworzyła głęboko osobistą i ludzką
historię ze świeżym punktem widzenia,
przez co nie można oprzeć się stwierdzeniu, że
pojawił się ciekawy, młody filmowiec na horyzoncie.
0 komentarze