Sport w miejsce rock‘n’rolla – Jerry Maguire (1996)
Na
początku kariery, która trwa już piątą dekadę, Cameron Crowe sądził, że nie
będzie mógł być bardziej szczęśliwy niż wtedy, kiedy będzie miał możliwość
pisania artykułów i książek przez resztę życia. W chwili, gdy dostał szansę
sfilmowania obrazu Nic nie mów… (1989),
poczuł jednak, że rodzi się w nim nowa miłość, która wybrzmiała w pełni wraz ze
zrealizowaniem dzieła Jerry Maguire
(1996). Zrozumiał wtedy, że może „pisać na ekranie” jako reżyser. Było to dla
niego ekscytującym odkryciem, które umożliwiło większą swobodę twórczą wśród całego chaosu
związanego z byciem autorem. W tamtym momencie wiedział już, że wszystko co
chce robić to pisać i reżyserować.
Trudnym
zadaniem jest śledzenie indywidualnego rozwoju danej osoby. Artyści jednak
pozostawiają po sobie niezatarte ślady w postaci
swojej pracy. Crowe w swojej dotychczasowej karierze zdążył już odczuć wzloty i
upadki, dlatego tworząc nowy film starał się nie poddawać cynizmowi i
negatywnym komentarzom. Jak wspominał, jest to zawsze walka o szczyptę optymizmu.
Każda praca może nas pokonać, ale tak samo jak bohaterowie, których wykreował w
swojej wyobraźni, Crowe zdecydował, że nigdy na to nie pozwoli. Dlatego mimo
licznych problemów z realizacją poprzedniego obrazu Samotnicy (1992) nie zniechęcił się do dalszego działania, a
negatywne emocje przelał na papier, tworząc nowy skrypt.
Napisanie
obrazu Jerry Maguire zajęło artyście
trzy i pół roku. W tym okresie spędził sporo czasu na rozmowach z legendarnym
agentem sportowym Leigh Steinbergiem i uczęszczał na mecze footballu. Studiował
ten sport tak jak zespoły rockowe za dawnych
lat. Zdecydował się jednak porzucić świat rock‘n’rolla na rzecz dziedziny, o
której początkowo nie wiedział zbyt wiele. Chciał jednak poznać to uniwersum,
zrobić nowe badania na ten temat. Branża
rozrywkowa od samego początku nie wchodziła w grę. Sport był dla Crowe’a dziki i fascynujący. Ceny szalały w górę i w dół,
znaczenie agenta była zupełnie inne niż w Hollywood – pełnili oni wiele ról: od
bycia ojcem, wujkiem, publicystą po bycie agentem. Byli mentorami dla młodych
sportowców, którzy wierzyli, że pieniądze będą zawsze. Prawda była taka, że
jeśli ulegniesz wypadkowi pieniądze po prostu znikają. Codzienność agentów
okazała się bardzo konkurencyjna, efektywna i pełna barwnych postaci. Było
oczywiste, że są oni osobami, które mają w sobie ogromne zasoby mocy, których
nie ma w żadnej innej branży. Robili wszystko i mogli być wszystkimi dla swoich
podopiecznych.
Tym
razem zamiast próby pokazania pewnej generacji, Jerry Maguire oddaje swój ekranowy czas bohaterom i ich osobistemu
rozwojowi, który odbywa się na ich warunkach.
To połączenie wszystkich ulubionych tematów twórcy: słabostki
współczesnego romansu, poszukiwanie odkupienia i kontaktu z drugim człowiekiem
w coraz bardziej chłodnym świecie relacji. Crowe dorósł jako artysta i podążył
w kierunku bardziej dojrzałej historii.
Postacie są trochę starsze, trochę mądrzejsze życiowo i coraz silniejsze
jako jednostki. Chciałem opowiedzieć
historię mężczyzny, który nauczył się, jak być lepszą wersją samego siebie –
wyjaśnia. Szukałem dookoła różnych
światów, w których ta opowieść mogłaby być osadzona i wpadłem na pomysł, że
może to być świat sportu. Przez chwile próbowałam napisać to w uniwersum rock
‘n’ rolla, ale sport po prostu wydawał się tym właściwym[1].
Pięć
lat przed premierą obrazu, Crowe ujrzał w jednym z magazynów fotografię
futbolisty i jego agenta (byli to Gary Wichard i The Boz [Brian Bosworth]),
która przykuła jego uwagę. Zainspirowała go do rozpoczęcia długotrwałej podróży
do krainy sportu – poznawał drużyny futbolowe, przeprowadził liczne wywiady z
agentami sportowymi i ich podopiecznymi. Początkowo napisał dwadzieścia różnych
wersji scenariusza. Dzwoniłem do moich
przyjaciół w środku nocy i pytałem czy mam skończyć z tym filmem? To tak długo
trwa i tak trudno stworzyć tę historię jak należy. Moi przyjaciele odpowiadali zawsze:
Masz wszystkie te opowieści i poszczególne sceny, o których mówisz. Musisz to
zrobić[2] – wspominał reżyser.
Ostatecznie udało mu się ukończyć scenariusz i stworzyć ten rodzaj smutku i
słodkich, melancholijnych chwil, od których jak sam zawsze mówi jest
uzależniony: tak kończy się prawie
wszystko co piszę[3].
Od
samego początku, już przy pre-produkcji, nie ominęło reżysera kilka drobnych
trudności. Oryginalnie Jerry Maguire
napisany został dla Toma Hanksa, ale scenariusz pisany był zbyt długo i aktor
przestał już być trzydziestopięcioletnim
mężczyzną. W tym czasie miał już prawie czterdziestkę, dwa Oscary na koncie i w
planach wyreżyserowanie własnego obrazu. Legendarny reżyser Billy Wilder
odrzucił natomiast niewielką rolę mentora Maguire’a, agenta Dicky’ego Foxa. Był
przy tym dość niemiły. Jak wspomina Crowe, przy kolejnym spotkaniu z wówczas
dziewięćdziesięcioletnim twórcą, ten nie pamiętał nawet złożonej mu wcześniej
propozycji. Podczas realizacji filmu zdjęcia przedłużyły się a reżyser czuł na
plecach niezadowolone spojrzenia włodarzy studia. Pewnego dnia przyszedł do
niego jeden z członków produkcji, aby sprawdzić, co jest tego przyczyną.
Artysta skorzystał z okazji i nie dając dojść do głosu gościowi powiedział, że
pracował nad tym skryptem prawie trzy i pół roku i dokładnie wie, co robi.
Przypomniał, że studio ma największą gwiazdę na świecie w roli głównej i prosił
on o odrobinę przestrzeni „do oddychania”. Reszta dni zdjęciowych przebiegła
już bez zbędnych problemów. Ostatniego dnia realizacji, Crowe zwierzył się
Cruise’owi, że jego zmarły kilka lat wcześniej ojciec marzył zawsze o tym, by
jego syn zrobił z nim film. Miesiące później, kiedy pojawiły się pierwsze
bardzo dobre recenzje ich wspólnego obrazu, Tom zadzwonił do twórcy i
powiedział: Wiesz myślałem o twoim tacie
i mam nadzieje, że tam gdzie właśnie jest doceni to co się teraz dzieje[4].
Crowe był bardzo wzruszony tymi słowami. Wielką przygodą była także sama praca
z tak znakomitym i doświadczonym aktorem, jakim jest Tom Cruise. Dla każdego
początkującego reżysera to wspaniałe doświadczenie. Robił on wszystko to, o co
został poproszony i przyszedł na przesłuchanie, jak każdy inny aktor.
Jako
autor Crowe pragnął opowiadać swoje historie. Jednak jak sam stwierdził, są one
postrzegane jako trudne do wypromowania. Zawsze
walczę o swój skrypt. Nawet teraz kiedy Jerrego Maguire’a gra Tom Cruise
słyszę, że nie wiedzą kim mogą być potencjalni odbiorcy. I zaczynam myśleć, że
osiągnąłem coś wielkiego – zrealizowałem film z Tomem, którego oni nie wiedzą
jak wypuścić na rynek. Cóż, prawdę mówiąc, nadal uważam, że mogę latać twórczo
trochę poniżej radaru studia filmowego i nie być częścią tej machiny[5]. Od początku pragnął
on napisać skrypt o prawdziwej historii, takiej, którą pokazuje się w telewizji
późno w nocy, zazwyczaj w kolorze czarno-białym. Daleki był od trzymania się
utartych hollywoodzkich szlaków. Wziął sobie do serca radę swojego mentora,
Jamesa L. Brooksa, który powiedział mu kiedyś, by nie zadowalał się niczym, co
nie jest najlepszą wersją zdania, które usłyszał w swojej głowie. W duchu tym
stworzył obraz o kulcie sukcesu i pieniędzy, o przyjaźni i lojalności oraz
zaskakującej miłości – Jerry Maguire.
Tak
samo jak w przypadku poprzednich tytułów autora tak i w najnowszym odnajdujemy
wiele inspiracji wprost z życia. Pierwowzorem Jerry’go był amerykański agent
sportowy Leigh Steinberg, który w swojej bogatej karierze zajmował się ponad
stu pięćdziesięcioma sportowcami. Częścią badań, by historia była jak
najbardziej autentyczna, było uczestniczenie w meczach ligi NFL. Jedną z osób,
którą wtedy poznał był pracownik zespołu Arizona Cardinals, Tim McDonald.
Pewnego razu podczas jednej z licznych rozmów od niechcenia powiedział on do
Crowe’a: Mam żonę, dzieci. Mój kontrakt kończy się w tym roku i będą musieli POKAZAĆ MI PIENIĄDZE (ang. show me the money), jeżeli chcą, żebym
został. Nie zaintonował tego i nie był to swego rodzaju slogan. Powiedział to,
tak po prostu, w rozmowie, ale słowa te już na zawsze pozostały z Crowe’em.
Wyczuł, że dla McDonalda ma to ogromne znaczenie, ponieważ pięć lat wcześniej
miał kontuzję i otrzymał niezadowalający kontrakt i pragnął teraz tego, na co
tak bardzo zasłużył. Później, kiedy twórca pisał skrypt, przypisał słowa: pokaż mi pieniądze postaci Roda Tidwella
Spodobał mu się fakt, że ludzie używają tego cytatu, ale miał nadzieję, że
zdają sobie sprawę z faktu, że nie chodzi wyłącznie o pieniądze, ale także o
miłość i szacunek. Jonathan Lipnicki grający Ray’a Boyda podczas realizacji
filmu powtarzał całej ekipie filmowej, że „ludzka głowa waży 4 kilo”. Crowe'owi
tak bardzo spodobało się zdanie młodego chłopca, że postanowił wpleść je w
scenariusz.
Tom
Cruise był drugim wyborem Crowe’a do zagrania Jerry’ego Maguire, bardziej
trafnym niż pierwszy, nieudany. Dziś chyba nikt nie wyobraża sobie kogokolwiek
innego w tej roli, tak samo jak Renée Zellweger w roli Dorothy Boyd. Dyrektor
castingu powiedział Crowe’owi, że powinien poznać pewną aktorkę, która w
przyszłości zostanie gwiazdą. Kiedy Renée pojawiła się na jednym z przesłuchań,
od razu dało się zauważyć, że wyróżnia się ona na tle innych osób. Była bardzo naturalna, nie-hollywoodzka. W tamtym czasie
studio wolałoby u boku Cruise’a kogoś bardziej doświadczonego niż mało zananą aktorkę. Crowe miał jednak inne
zdanie na ten temat. Renee podczas castingu okazała się jedyną aktorką, która
naprawdę wniosła swoje serce i duszę w postać Dorothy, nawet bardziej niż
zapisano to w scenariuszu. Dodatkowo zawojowała świat Toma – na wszystkich
przesłuchaniach byli razem, naprawdę, wspaniali. Studio nie miało w tej kwestii wiele do
powiedzenia. Crowe zachwycony tym, co początkująca aktorka zrobiła, zadzwonił
do Jamesa L. Brooksa, producenta obrazu i powiedział: Jim ona
będzie wielką gwiazdą i jest idealna do tej roli. Musisz ją zobaczyć![6]. Renee była niesamowita i otrzymała tę rolę. Na ekranie sprawiła,
że Cruise stał się bardziej realistyczny. Widzowie nie widzą Toma-ikony, lecz
Toma-Jerrego.
Jerry Maguire okazał się przełomem w karierze
filmowej Camerona Crowe’a – znalazł się on na tzw. A-liście reżyserów i scenarzystów w Hollywood. Wszystkie drzwi
stanęły przed nim otworem. Obraz, oprócz szeregu nagród, otrzymał także pięć
nominacji do Oscara (w tym dla twórcy za najlepszy film oraz scenariusz).
Amerykański Instytut Filmowy umieścił dwie kwestie z obrazu na liście 100 najlepszych kwestii filmowych
wszechczasów: Show me the money!,
które wypowiada Rod Tidwell oraz słowa Dorothy Boyd You had me at 'hello. Dzieło realizowano przez cztery miesiące w
ponad siedemdziesięciu lokalizacjach w Los Angeles, Tempe i Pheonix w Arizonie.
Pomimo wsparcia dużego studia filmowego, Jerry
Maguire to historia pełna intymności i wielowymiarowych postaci, a Crowe
jako współproducent tworzył według własnej, autorskiej wizji.
[1]
Dawson J., Cruising at Attitude, [w:]
The Uncool. The official website for everything Cameron Crowe [online],
1997-04, [dostęp: 03.07.2015], Dostępny w:<
http://www.theuncool.com/press/jerry-maguire-empire-magazine>
[2] Weinraub B., Inside
an Agent’s Head and Heart, [w:] The Uncool. The official website for
everything Cameron Crowe [online], 1997-04, [dostęp: 03.07.2015], Dostępny
w:< http://www.theuncool.com/press/jerry-maguire-new-york-times/>
[3]
Dawson J., dz. cyt.
[4] Daly S., A Kwan-Do Kind of Guy,
[w:] The Uncool. The official website for everything Cameron Crowe [online],
1997-05, [dostęp: 04.07.2015], Dostępny
w:<http://www.theuncool.com/press/jerry-maguire-entertainment-weekly>
[5]
Saslav L., The Director’s Chair Interviews, [w:] The Uncool. The official website
for everything Cameron Crowe [online], [dostęp: 04.07.2015], Dostępny
w:<http://www.theuncool.com/press/jerry-maguire-industry-central>
[6] Tamże.
0 komentarze