Wolność. Równość. Demokracja. Narodowy
etos Ameryki wynika już z pierwszych zapisów konstytucyjnych, w których
odnajdziemy zalążek podstawowych praw człowieka wraz ze zobowiązaniami
ustrojowymi. Obywatele uzyskali prawo do pełnego i swobodnego wyrażania swoich
myśli i poglądów oraz możliwość osiągnięcia wszelakich stanowisk niezależnie od
klasy społecznej i pochodzenia. Dla wielu więc Ameryka była niczym raj na ziemi.
U progu XX wieku postrzegana jako „kraj szans” dała emigrantom możliwość spełnienia
ich „amerykańskiego snu”. Własną,
nierzadko ciężką pracą mogli osiągnąć sukces. Jednym z nich był Elia Kazan.
Amerykanin, z pochodzenia Grek i turecki
emigrant, był niewątpliwe jednym z najwybitniejszych reżyserów powojennego
teatru i filmu. Jego droga artystyczna to konsekwentne dążenie do całkowitej niezależności
od sztywnych standardów produkcji filmowej. Korzystał z czołowej literatury
teatralnej i powieściowej, czyniąc pisarzy niekiedy postacią ważniejszą od
gwiazd, wprowadzając równocześnie na ekran młodych, utalentowanych aktorów. Z
każdym kolejnym obrazem stawał się coraz bardziej niezależnym twórcą i jednym z
najznakomitszych autorów światowego kina.
Przeszedł pełną wyzwań i trudnych
wyborów drogę zarówno życiową jak i
artystyczną – od syna greckich imigrantów, odnoszącego sukcesy aktora, po
wybitnego reżysera. Tematyka jego filmów poświęcona była różnym przejawom
amerykańskiego życia, z których wydobywał uniwersalne przesłania. To dojrzałe
kino, unikające schematów i wyraźnie obecnym twórczym „ja”. Wątek
emigracji, kompleksu „obcego”, wartości rodzinnej tradycji – dla Kazana liczył
się człowiek i jego niekiedy trudne doświadczenia. Kierował
się on swoimi przekonaniami i dążeniami – przede wszystkim marzeniem o wolnej i
nieskrępowanej niczym twórczości. Został jednak
zapamiętany także jako człowiek nielojalny, który za cenę ratowania siebie
pogrążył innych. 11 stycznia 1952 roku Kazan zeznawał przed komisją MacCarthy’ego,
przyznając się do byłego członkostwa w partii komunistycznej, a dwa miesiące
później złożył samokrytyczne oświadczenie podkreślając, że żaden jego film ani
inscenizacja teatralna nie zawierały treści wywrotowych. Wydarzenie to
odcisnęło znaczące piętno na życiu reżysera. Zapłacił wysoką cenę za możliwość
pozostania w Hollywood i realizacji obrazów filmowych. Okres czarnych list,
niezależnie od zajmowanych stanowisk, był niechlubną plamą w historii i patrząc
wstecz można stwierdzić, że każdy kto został w to uwikłany, stał się ich ofiarą.
Było to przełomowe wydarzenie w biografii Kazana. Prawica traktowała go jako
„fałszywie nawróconego”, a komuniści uważali za zdrajcę. Wszystko to jednak wpłynęło
na jego artystyczne umocnienie i oryginalność kolejnych dzieł. Aczkolwiek kontrowersje
wokół zeznań twórcy przetrwały lata. Niemalże pół wieku później, w 1999 roku
Elia Kazan otrzymał honorowego Oscara. Chwila o tyle szczególna, że odbyła się,
niestety, w aferze skandalu związanego ponownie z wydarzeniami z 1952 roku.
Mimo sprzeciwów i manifestacji mniejszości reżyser otrzymał minutową owację na
stojąco większości zgromadzonych na gali gwiazd. Z dumą, stojąc u jego boku,
wspierał go Martin Scorsese.
Przez lata wizja postrzegania świata
przez Kazana stale ewoluowała i stawała się coraz bardziej osobistą
wypowiedzią. Zrealizował on wiele dzieł dotyczących różnych form alienacji
jednostki, dyskryminacji rasowej oraz obcości kulturowej i obyczajowej.
Najbardziej prywatnym ze wszystkich jego obrazów okazał się Ameryka, Ameryka (1963). Tematem filmu,
jak mówił sam reżyser, jest pewna legenda, bo oparta na faktach, które
perspektywa czasu wyidealizowała i zmieniła. Dzieło to, to zajmująca i pełna
dramatycznej dynamiki opowieść. Historia wuja, który wyemigrował z Anatolii do
Ameryki. Pochodzący z rodziny ubogich Greków prześladowanych przez Turków
pragnął zmienić swój los. Mimo, że nie są to bezpośrednie losy
Kazana, już na początku seansu słyszymy głos z offu: Nazywam się Elia Kazan,
jestem Grekiem z krwi, Turkiem z pochodzenia i Amerykaninem, ponieważ mój wuj
odbył podróż. Tak jak bohater filmu i reżyser przebył długą drogą. Drogę,
która doprowadziła go do artystycznej wolności. Pokonał wiele trudności, by
stać się w pełni autorem filmowym. Ameryka,
Ameryka to również historia Stanów Zjednoczonych, historia formowania się
społeczeństwa, w którym każdy skądś pochodził. Kraj emigrantów, którzy starali
się odnaleźć w nim coś dla siebie. Ameryka
była ich marzeniem i nieważne były środki, którymi mieli to urzeczywistnić.
Przełom XIX i XX wieku to okres
nasilenia się tureckiego prześladowania ormiańskiej ludności etnicznej. Młody
Grek Stavros (Stathis Giallelis) jest świadkiem masakry, w której ginie wielu
Ormian, w tym jego przyjaciel Vartan. Obawiając się, że wojska tureckie będą
atakować również mniejszości greckie, rodzina Stavrosa wysyła go ze wszystkimi swoimi
kosztownościami do krewnego w
Konstantynopolu. Chłopak ma zarobić wystarczająco dużo, by sprowadzić pozostałych
członków rodziny do wielkiego miasta. On jednak ma większe marzenie: pragnie
dotrzeć do legendarnych wybrzeży Ameryki.
Ameryka,
Ameryka to gorzka przypowieść, w której czuje się
emocjonalne zaangażowanie Kazana i jego niezwykłą indywidualność i artystyczną
intuicję. Nie odnajdziemy tu znanych gwiazd kina, a stylem obraz bardziej
przypomina nowofalowe tytuły. Film ten to suma doświadczeń autora, a zarazem manifest
filmowego naturalizmu. Zdumiewa swobodą stylu i narracji, znakomitym
wykorzystaniem plenerów. Jesteśmy świadkami Turcji z początku ubiegłego wieku,
w której potęgują się prześladowania mniejszości. Kazan snuje przed nami
okrutny spektakl wydarzeń historycznych i niekończącą się wędrówkę. Nie
jest to historia o nadziei związanej z przyszłością. Strach przed byciem
ciągłym imigrantem, ucieczka od przeszłości dla własnego dobra – taką właśnie
wizję amerykańskiego snu reżyser pokazuje widzom. To dramat jednostki walczącej
o swoją wolność, człowieczeństwo i odrodzenie moralne.
Stavros podczas życiowej podróży traci
wszystko. Jego marzenie staje się dla niego odyseją bólu – kiedy wyrusza z domu
jako młody chłopak gotów do wszelkich poświeceń, dociera do kresu swojej
wyprawy jako mężczyzna wielokrotnie upokorzony, oszukany i okradziony. A także
człowiek, który sam dopuszcza się niegodnych czynów i dopiero śmierć
przyjaciela umożliwia mu, ostatecznie, osiągnięcie celu. Upadek
moralny bohatera, cena, jaką płaci za urzeczywistnienie swoich marzeń jest niezwykle
wysoka. Nie rezygnuje jednak. Całą swą energię kieruje na zdobycie 110 dolarów,
które umożliwią mu wstęp na nowy ląd – symbol
wolności i dobrobytu.
Siłą napędową tego obrazu jest nieustane
ścieranie się nadziei i rozpaczy, które odczuwa bohater i które znaczą jego
kolejne upadki i wzloty. To przejmujący opis drogi Stavrosa ku
dojrzałości. Uśmiech na jego twarzy odzwierciedla stan jego ducha. Początkowo
gości on często, czyniąc chłopaka otwartym i podatnym na ludzkie zło. W
Konstantynopolu zapuszcza wąsy i oto staje się poważnym i zdystansowanym mężczyzną,
odgradza się od świata zewnętrznego, chroniąc w ten sposób siebie. Nowa postawa
jest jednak wyraźnie wbrew jego naturze. Kiedy dociera do Ameryki, pojawia się
triumfalny, szeroki uśmiech, który pozwala mu być tym, kim jest. Proces
dorastania i emocjonalna podróż znajduje odzwierciedlenie w tym, czy mężczyzna pozwala
sobie na ten drobny gest.
Stravros to klasyczny bohater Kazana –
outsider, buntownik, oportunista. Młody człowiek usiłujący wyjść poza swoje
pochodzenie i siebie samego. Człowiek pełen pragnień. Trzyma on w swoich
dłoniach lustro, w którym dostrzegamy odbicie nie tylko wuja artysty, ale i
jego samego. Ten pierwszy zostaje spłacony wspaniałym, żywym filmowym hołdem złożonym
przez bratanka. A jest to film wielki. Liryczny, niemal intymny, wywołuje
uczucie tęsknoty za pełną rozczarowań i złudzeń drogą do Ameryki. Sam Kazan
musiał uczynić wiele, by móc dalej pracować. Dzięki tej ofierze dotarł do
swojej Ameryki.
0 komentarze